24 marca 2006 r.
Dziennik Zachodni nr 12 (260) Tychy
Ksenia Klimczyk
4,5-letni chłopiec od kilku miesięcy zmaga się z nawrotem groźnej choroby.
R Y C E R S K I E S E R C E

Patryk to prawdziwy rycerz bo należy do Bractwa Kurkowego z Krakowa i jest jego najmłodszym członkiem. W lutym na zamku w Będzinie został pasowany na rycerza i zobowiązał się bronić ojczyzny. Dostał zbroję, tarczę i miecz. Stało się to możliwe dzięki fundacji „Mam Marzenie”. Patryk zawsze chciał zostać rycerzem teraz jest nim naprawdę. Zanim będzie brał udział w pokazach walk na średniowiecznych zamkach, musi stoczyć najważniejszą bitwę w swoim życiu. Bitwę z rakiem.
Patryk cały czas potrzebuje wsparcia. - Jedna ampułka leku podawanego pacjentowi kosztuje ok. tysiąca złotych. Koszt chemioterapii bez kosztów leczenia wspomagającego oraz pobytu w szpitalu wynosi 4 tys. zł. Terapia window, która musi być zastosowana u chorego, to koszt 23 tys. zł - wyjaśnia Grzegorz Grzegorek, rzecznik prasowy Stowarzyszenia na rzecz Szpitala Dziecięcego im. Edwarda Hankego "Serce dla dziecka" w Chorzowie.
14 marca w Tychach odbyły się dwa koncerty zorganizowane przez Olgę Ślusarczyk na rzecz Patryka. Pierwszy z nich był w Szkole Muzycznej a drugi w Teatrze Małym. Zagrały zespoły rockowe, odbyła się licytacja, wystąpił kabaret. Wszystko zostało zorganizowane na ten sam cel. Aby uzbierać jak najwięcej środków na pomoc w leczeniu dziecka.
Chorobę Patryka zdiagnozowano w grudniu 2003 r. To nowotwór złośliwy - neuroblastoma IV st. z przerzutami do szpiku kostnego i węzłów chłonnych. W brzuszku, pomiędzy śledzioną a nerką, umiejscowiony był guz o średnicy 10 cm. Został usunięty przez lekarzy. Leczenie zaczęło się w Wigilię 2003 r. Trwało dwa lata. Zakończyło się powodzeniem. Patryk wrócił do domu. Szczęśliwie mieszkał z młodszym braciszkiem Maciusiem i z rodzicami Sylwią i Piotrem. W połowie listopada 2005 r. chłopiec poczuł się gorzej. Całą noc nie spał a rano nie mógł samodzielnie wstać z łóżka. Płakał, że nie może się odwrócić na drugi boczek. Nie mógł usiąść. Chodzić. Bolała go lewa nóżka. W listopadzie trafił znowu do szpitala. Zrobiono mu badania. Padła tragiczna diagnoza - nawrót choroby. Od tamtego czasu dostawał bardzo silne leki. Jego stan był bardzo ciężki. Nie mógł jeść ani pić. Ciągle bolał go brzuszek. Był bardzo nerwowy. Święta Bożego Narodzenia spędził w szpitalu na 48 godzinnym wlewie dwóch chemii na raz. Po czwartym cyklu chemii rozpoczął nowy program leczenia CADO. Obecnie czeka na drugi przeszczep szpiku.